środa, 30 listopada 2011

Zawzięłam się...

... i sama spróbowałam nauczyć się frywolitki.
Zawsze podobała mi się ta technika i z zazdrością oglądałam prace innych osób, a że zazdrość działa na mnie mobilizująco więc kupiłam kordonek, igłę (czółenka boję się jak ognia)... i na tym stanęło, był lipiec:)) Frywolitka nie dała mi o sobie zapomnieć na długo, bo okazało się, że w pobliskiej pasmanterii będzie organizowany tygodniowy kurs frywolitki czółenkowej, który ma poprowadzić mistrzyni Polski. Pomyślałam raz kozie śmierć, jak się nauczę tej trudniejszej metody to jeszcze lepiej. Zapisałam się, zorganizowałam opiekę dla moich pociech... i kurs odwołali :( :( Tego było za wiele zawzięłam się, pooglądałam filmiki, poczytałam instrukcje i zabrałam się do dzieła.
A moje pierwsze "dzieło" wygląda tak
 Uprasza się uprzejmie o powstrzymanie od rechotów:)) Ćwiczę zawzięcie dalej, co odbija się na postępie haftów:( Ni czorta nie wiem jak obrócić pracę, więc robię na przemian raz na lewo raz na prawo, żeby strona się zgadzała, tak więc wszystkie uwagi i podpowiedzi mile widziane:))

Otrzymałam wyróżnienia od PusiKoali oraz już jakiś czas temu od Kasi. Dziewczyny serdecznie Wam dziękuję za przyznane mi wyróżnienie!!!
 
Coś o mnie:
1. Jestem typem domownika i generalnie mogłabym z domu nie wychodzić, co nie znaczy ze stronię od ludzi, po prostu jest tyle fajnych rzeczy do zrobienia właśnie w domu.
2. Nie znoszę bezczynności, najbardziej męczyło mnie chodzenie z wózkiem na długie spacery i siedzenie w piaskownicy, przy drugim dziecku z całą stanowczością sobie odpuściłam:))
3. Uwielbiam czytać, zawsze, wszędzie i o każdej porze.
4. Dzień bez czekolady to dzień stracony. Uwielbiam jeść, bo mogę - złośliwi twierdzą że wiatr mnie kiedyś porwie, a w kieszeniach powinnam nosić cegły:)
5. Idealna pora na wstanie z łóżka to 9.30, bez względu na to czy położyłam się o 22.00 czy o 5.00 nad ranem, ten typ tak ma.
6. Jestem uparta i jak się na coś uprę to nie ma zmiłuj, tym sposobem nauczyłam się wielu rzeczy:)
7. Mimo że mam piękną, porcelanową, ręcznie malowaną filiżankę to i tak kawę piję w duuuużym, prawie litrowym kubku, zwijam się w fotelu, kubek obejmuję obiema dłońmi i to się dopiero nazywa picie kawy:))

Wyróżnienie przekazuję dalej wszystkim kreatywnym duszyczkom w tym blogowym świecie, każda z nich na to zasługuje, więc śmiało częstujcie się:D :D :D

Do zobaczenia:))

środa, 16 listopada 2011

Skończyłam !!! :) :) :)

Pierwsze wyszywanie na lnie uważam za skończone. Przyznaję, że było ciężko, brak podziału na kratki, brak rozrysowanych linii, nierówne nitki, ale jestem zachwycona i zakochana w lnie:)) Teraz żałuję, że nie odkryłam go wcześniej i nie wyszyłam na nim Paryża.

Całość prezentuje się tak. Jest jeszcze nie oprawiona, bo oprawić chcę wszystkie sześć razem... kiedyś do tego dojdzie :D
I kolaż zbliżeń
 Kolejny schemat już na tamborku, zabrałam się za wisterię:))


Kochane chciałam Wam serdecznie podziękować. Jak zawsze można na Was liczyć. Dostałam masę maili z brakującymi wzorami, co trochę pozmieniało moje plany hafciarskie :P

Jesteście wspaniałe!!!!!!
Dziękuję:))))))