środa, 28 września 2011

Pojawiam się i znikam...

Witajcie, strasznie się za Wami stęskniłam. Dość długo mnie nie było bo... w końcu zaczęliśmy remont. I nie jest to bynajmniej malowanie ścian, które można załatwić w przeciągu weekendu:( Zburzone zostały wszystkie ściany działowe, zerwane podłogi, wymieniane są wszelkie możliwe instalacje. Kto tego nie przeżył ten sobie nie potrafi nawet wyobrazić jaki to koszmar, pocieszam się tylko tym, że na Boże Narodzenie będę miała śliczne, pachnące nowością mieszkanko:))
Kiedy tylko mogłam przeglądałam Wasze blogi i starałam się zostawić po sobie jakiś mały ślad:) Niestety dostęp do komputera też jest nie lada wydarzeniem;) Strasznie żałuję, że nie mogę brać udziału w SALach i wymiankach:(( Niestety wszystko mam pochowane w pudłach i pudełeczkach i porozwożone po wszystkich znajomych piwnicach:)) Ale gdybym nie mogła wyszywać to bym pewnie zwariowała, więc wyszywam DFEA Botanique "L'orchidee".
Zdjęcie nie moje!!! Mam w planie wyszycie sześciu obrazków z tej serii, które dumnie zawisną nad nową sofą. Pierwszy raz wyszywam na lnie, kupiłam Belfast 32ct, nie jest tak źle jak się bałam, ale to jednak wyższa szkoła jazdy i już nie jest tak łatwo jak przy kanwie.Udało mi się skończyć Paryż, kiedyś go spróbuję zaprezentować, teraz leży na dnie pudła i czeka na lepsze czasy:)  

Miło mi, że mimo wszystko jeszcze o mnie pamiętacie i czasem tu zaglądacie.
Mam nadzieję, do zobaczenia wkrótce:))